Opłaty półkowe okiem radcy prawnego - Maciej Kuszyński

Opłaty półkowe okiem radcy prawnego - Maciej Kuszyński

Temat opłat półkowych stał się ostatnio znowu bardzo na czasie, a to za sprawą Prezesa UOKiK, który we wzorcach umownych stosowanych przez sieci handlowe doszukał się praktyki noszącej znamiona nieuczciwej konkurencji. Praktyka ta polega na wykorzystywaniu przez sieci handlowe swojej przewagi kontraktowej wobec jej dostawców i wymuszaniu zgody na różnego rodzaju dodatkowe opłaty w zamian za samo przyjęcie towaru dostawcy do swojej sieci.

Od wielu lat powszechne zastrzeżenia budzi kwestia tzw. rabatów retro, czyli premii płaconej przez dostawcę dla sieci za to tylko, że ta kupuje jego produkty. Przy czym wątpliwości budzi nie sam fakt istnienia w umowach tego rodzaju rabatów, co sposób ich ustalania i wprowadzania do stosunku umownego.

Powszechną praktyką jest, że kwestie rabatów w poszczególnych sieciach – pomimo tego, że same umowy handlowe mają charakter umów wieloletnich - są negocjowane co roku i tylko na jeden rok. Przy czym regułą stało się, że są one negocjowane już w trakcie danego roku i ustalane z mocą wsteczną od jego początku. Na ten problem zwrócił ostatnio uwagę Prezes UOKiK wydając decyzję przeciwko Jeronimo Martins (właścicielowi sieci Biedronka), czy też wszczynając postępowania wyjaśniające w sprawach Kaufland Polska Markety, Eurocash oraz spółki odpowiadającej za prowadzenie sieci Intermarche.  

Mrzonką jest twierdzenie, że dostawca ma możliwość swobodnego negocjowania tego rodzaju rabatów, gdyż sprawa ich wysokości jest w trakcie tych negocjacji stawiana przez sieć zero – jedynkowo: godzisz się na podwyżkę rabatów – współpracujemy dalej, nie godzisz się na podwyżkę – kończymy współpracę. Każdy, kto w podobnej sytuacji negocjował umowę wie doskonale, że nie są to żadne negocjacje, tylko nic innego jak szantaż kontraktowy skuteczny szczególnie wobec dostawców, dla których siec stanowi istotnego bądź jedynego odbiorcę.

Jak zmieniło się orzecznictwo w tego typu sprawach?

Problem tego rodzaju rabatów i sposobu ich wprowadzania do umowy trafiał już wielokrotnie na wokandy sądowe i w początkowym okresie orzekania sądy podzielały stanowisko dostawców ustalając, że tego rodzaju opłaty były na dostawcach wymuszane i stanowiły czyn nieuczciwej konkurencji oraz nakładając na sieci obowiązek ich zwrotu.

Dla przykładu można powołać w tym miejscu wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie, z dnia 02. 10. 2012, w sprawie o sygn. akt I ACa 359/12, w którym Sąd stwierdza:

„obciążenie powoda rocznymi premiami pieniężnymi, które były naliczane od uzyskanego przez stronę pozwaną obrotu, stanowiło pobieranie innych niż marża handlowa opłat za przyjęcie towaru powoda do sprzedaży w sklepach pozwanej w rozumieniu art. 15 ust. 1 pkt 4 ustawy”

Również w wyroku z dnia 20. 11. 2012, w sprawie o sygn. akt I ACa 605/12 Sąd Apelacyjny w Warszawie pisze:

„Premia za przekroczenie w obrotach handlowych określonej kwoty nie jest upustem od ceny sprzedaży, bo nie pomniejsza ceny, ale dodatkową opłatą, stanowiącą świadczenie bez ekwiwalentu”.

Z kolei Sąd Okręgowy w Warszawie, w sprawie XVI GC 593/15 w wyroku wydanym dnia 01. 02. 2017r., pisząc o rabacie retro „ubranym” w premię pieniężną stwierdził wprost:

„premia pieniężna określona w art. 19 ust. 1 i 2 umowy ramowej i załączniku nr 6  z dnia 11. 01. 2013r. była niedozwoloną opłatą, o której mowa w art. 15 ust. 1 pkt. 4 u.z.n.k.”.

Korzystne dla dostawców orzecznictwo sądów zmieniło się jednak w ostatnich latach. Sądy zaczęły dostrzegać w rabatach retro czynnik kształtujący ostateczną cenę towaru, a ten jako część marży handlowej nie może być traktowany w kategoriach niedozwolonej opłaty półkowej.

Dla przykładu zmiany stanowiska sądów powołać można chociażby wyrok Sądu Apelacyjnego w Poznaniu z dnia 03. 03. 2020r. w sprawie o sygn. akt I AGa 3/19, w którym Sąd stwierdza:

 „W stosunkach handlowych między nabywcą prowadzącym sieć sklepów a dostawcą, premia pieniężna uzależniona od wielkości obrotów jest rabatem posprzedażowym niestanowiącym opłaty przewidzianej w art. 15 ust. 1 pkt 4 u.z.n.k.”

Również Sąd Apelacyjny w Warszawie w wyroku z dnia 17. 12. 2019r. w sprawie o sygn. akt VII AGa 276/19 podzielił to zapatrywanie ustalając, że:

„Zastosowanie instrumentów, w tym opłat, premii, jak też rabatów, również określanych przez strony potransakcyjnym, nie upoważnia do ich uznania za tzw. opłaty półkowe, jeżeli ich realizacja wpływa na redukcję ceny(…). Jeśli więc określona w umowie formuła przybiera charakter cenotwórczy, pobranie należności z tego tytułu nie być zostać uznane za czyn nieuczciwej konkurencji”.

Z kolei w wyroku z dnia 12. 09. 2018r. w sprawie o sygn. akt VII AGa 491/18 ów Sąd Apelacyjny w Warszawie stwierdza wprost:

„Rabat posprzedażowy, czy też premia pieniężną liczona od obrotu uznawane są za mechanizmy kształtujące cenę, a zatem uchylające się spod kwalifikacji jako opłaty za przyjęcie towaru do sprzedaży”.

Jak wynika jednak z powołanego powyżej orzecznictwa, sądy skupiając się na formalnej analizie istoty rabatu i powielając wcześniej wydane wyroki rozstrzygając kolejne sprawy zdaje się, że całkowicie straciły z pola widzenia to, co obecnie jest krytykowane przez Prezesa UOKiK, a co stanowi podstawę wszczętych i prowadzonych postępowań.

Chodzi bowiem o ustalanie wysokości tych rabatów i zasady ich wprowadzania już w trakcie roku z datą wsteczną od początku jego obowiązywania i narzucanie dostawcom ich wysokości pod rygorem zerwania współpracy.

W jednym z ostatnich wyroków zapadłych przed Sądem Apelacyjnym w Warszawie (sygn. akt VII AGa 62/20) w ustnych motywach wyroku sąd stwierdził wprost, że zapisy umowne stanowiące o rabacie retro (w tym wypadku ukrytym pod pojęciem premii pieniężnej) pozwalały dostawcy skalkulować swoją cenę, gdyż znał wysokość tego rabatu. Sąd jednak całkowicie pominął kwestię tego, że ów rabat był ustalany już w trakcie roku, a w jednym z lat został ustalony dopiero w grudniu, oczywiście z datą wsteczną od stycznia. W ustnych motywach powołanego wyroku oczywiście sąd w żaden sposób nie nawiązał do tego problemu, tak, jakby on w ogóle nie istniał. Tym samym sąd nie odpowiedział na pytanie, skąd dostawca miał wiedzieć w styczniu za jaką cenę sprzedaje towar do sieci, skoro o wysokości rabatu, który musi przyznać dowiedział się dopiero w grudniu?

Pojawia się oczywiście pytanie o przyczynę takiej praktyki, dlaczego rabaty nie są negocjowane i ustalane przed rozpoczęciem danego roku? Wydaje się, ze odpowiedzi na to pytanie szukać należy w sposobie prowadzenia biznesu przez poszczególne sieci handlowe i problematyka ustalania i akceptowania budżetów na dany rok. Sieć mając ustalony budżet na dany rok ( a odbywa się to bądź pod koniec poprzedniego roku bądź na początku bieżącego) wie, jakie założenia są poczynione dla jego osiągnięcia. Dopiero wówczas wiadomym jest, jakiej wielkości rabatami należy „obciążyć” dostawców, aby ów budżet się spiął i został wykonany. 

Pewną nadzieją na zmianę tego skrajnie negatywnego dla dostawców podejścia jest obecnie stanowisko Prezesa UOKiK, który dostrzegł tę naganną praktykę sieci, a która przez Sądy wydaje się być bagatelizowana i przemilczywana.

Czy poza Castoramą wyroki w podobnych sprawach są rozpatrywane w podobny / taki sam sposób?

Problem rabatów retro ukrytych pod różnego rodzaju określeniami umownymi (premie pieniężne, bonusy, rabaty, opłaty logistyczne, opłaty promocyjne i marketingowe) oczywiście nie jest problemem jednej tylko sieci. Jest to problem systemowy, z którym spotykają się dostawcy, jeżeli nie wszystkich, to zdecydowanej większości sieci handlowych funkcjonujących w Polsce.

Pobieranie tego rodzaju narzuconych opłat stało się modelem biznesowym sieci handlowych funkcjonujących na polskim rynku, które znaczą część swoich dochodów czerpią nie ze sprzedaży oferowanych klientom towarów, lecz z pobieranych od własnych dostawców różnego rodzaju opłat.   

Co jednak jest ciekawe, owe sieci tego rodzaju praktyki stosują niemalże wyłącznie w Polsce. Na swoim rodzimym rynku, a też na innych rynkach krajów Unii Europejskiej tego rodzaju praktyki nie są znane, albo są stosowane w marginalnym zakresie. Przykładem może być jeden z polskich producentów, który dostarczał towar zarówno do sieci marketów RTV i AGD w Polsce jak też w Szwecji. Opłaty w postaci rabatów retro były pobierane przez tę sieć wyłącznie za dostawy zrealizowane do polskich marketów tej sieci, za dostawy zrealizowane do Szwecji już nie. Ciekawe dlaczego?

Natomiast ze zmiany linii orzeczniczej (o czym była mowa powyżej) wydaje się, że największą korzyść odniosła właśnie Castorama. Jak wynika bowiem ze statystyki, na którą powołał się Sąd Apelacyjny w Warszawie w ustnych motywach rozstrzygnięcia w sprawie VII AGa 62/20 wzorzec umowny stosowany przez tę właśnie sieć w zakresie tzw. premii pieniężnych uznawany jest przez ten sąd za typowy rabat retro nie objęty dyspozycją art. 15 ust. 1 pkt. 4 u.z.n.k., pomimo tego, że wcześniejsze orzecznictwo sądów było dla tej sieci niekorzystne.

Czy możemy podać przykłady orzeczeń w podobnych sprawach, ale które dotyczyły innych sieci?

Z mojej wiedzy mogę podać dwa wyroki Sądu Najwyższego w sprawie sieci Eurocash I CSK 304/18 i I CSK 289/18, które wprawdzie nie rozstrzygały spraw definitywnie, gdyż uchyliły – korzystne dla dostawcy – wyroki sądów apelacyjnych w sprawie premii i rabatów, jednak zawierały pewne wytyczne dla sądu apelacyjnego co do kierunków interpretacji przepisów.

Poza tym istotna jest też treść poszczególnych umów, gdyż nierzadko nawet w ramach tej samej sieci funkcjonują różne wzorce umów. Dlatego też nie można powiedzieć, że dana sieć stosuje niedozwolone opłaty ukryte pod pozorem rabatów, a inna nie. Każdy z przypadków należy rozważać indywidulanie i to nie tylko w kontekście samej treści umowy, ale też praktyki związanej ze sposobem jej negocjowania i zawierania.    

Czy jest to wina ułomnego prawa? Gdzie należy szukać rozwiązania tej sytuacji?

Przepisy prawa dotyczące pobierania innych niż marża handlowa opłat (art. 15 ust. 1 pkt. 4 u.z.n.k. w zw. z art. 3 i art. 18 u.z.n.k.) rzeczywiście są skonstruowane sposób, który powoduje bardzo wiele problemów interpretacyjnych.

Natomiast wydaje się, że z większością z nich orzecznictwo sobie poradziło.

Problem, z którym borykają się obecnie dostawcy w sądach jest związany z dokonywaną przez sądy oceną prawną użytego w art. 15 ust. 1 pkt. 4 u.z.n.k. pojęcia „innych niż marża handlowa opłat”.

Przede wszystkim, jak da się zauważyć, obecnie sądy traktują rabaty retro jako czynnik cenotwórczy stanowiący część marży handlowej. Ta z kolei jest wyłączona spod możliwości badania jej przez sąd jako niedozwolonej opłaty. Wydaje się jednak, że sądy analizują jedynie temat przez pryzmat samej istoty rabatu, pomijając całkowicie istotniejszy problem, a mianowicie sposobu jego wprowadzenia przez sieci.

Uważam, że prawo samo w sobie nie jest na tyle ułomne, aby nie było możliwości rozważenia przez sądy faktycznego problemu rabatów. W tym miejscu powołać należy treść art. 3 ust. 1 u.z.n.k., który stanowi, że czynem nieuczciwej konkurencji jest działanie sprzeczne z prawem lub dobrymi obyczajami, jeżeli zagraża lub narusza interes innego przedsiębiorcy lub klienta.

Zatem aby kompleksowo rozważyć temat rabatów należy ustalić, sposób, w jaki sieć wprowadza rabaty do umowy, możliwość negocjowania ich wysokości przez dostawcę, ustalić, jakie konsekwencje groziły dostawcy w przypadku braku zgody na ich wprowadzenie lub podwyżkę, ustalić termin ich wprowadzania i datę od której obowiązują. Rozważenie tych wszystkich okoliczności dałyby dopiero odpowiedź na pytanie, czy działanie sieci w zakresie rabatów nie jest działaniem sprzecznym z prawem i/lub dobrymi obyczajami oraz czy nie narusza interesów przedsiębiorcy, a zatem czy nie wypełnia znamion czynu nieuczciwej konkurencji.

Wielokrotnie w sporach sądowych jawi się obraz, który jednoznacznie pokazuje, że sieci w zakresie sposobu „negocjowania” zgody na rabaty, premie, bonusy i opłaty wykorzystują w sposób nagminny swoją przewagę kontraktową, dominującą pozycję wobec dostawcy wymuszając zgodę na ich akceptację z datą wsteczną pod rygorem zerwania współpracy.

I właśnie na tę problematykę zwrócił obecnie uwagę Prezes UOKiK wszczynając postępowania, o których wspomniałem na początku, a których to problemów wydaje się nie zauważać sądownictwo.